mie, polityka Włoch wobec jeńców wojennych. W polskie czasopismo w Piemoncie w 1919 roku, „Postscriptum” 2007, nr 1 (53), s. 161–171; J. Sierociński, Armia polska we Francji. Dzieje
Zestawienia statystyczne o liczbie jeńców wojennych i internowanych w obozie w Juchnowie za okres od 9.08. do 25.10.1940 r. (wg stopnii, zawodów, wieku, płci, miejsca zamieszkania). 8.08-29.10.1940 VIII.800.20.396. Zestawienia statystyczne o liczbie jeńców wojennych i internowanych w obozie w Juchnowie za okres od 25.10. do 25.12.1940 r.
- W przesłanych 20 tomach dokumentacji śledczej znajdują się listy wywozowe (listy śmierci) z obozu ostaszkowskiego wraz z potwierdzeniami odbioru z Zarządu do Spraw Jeńców Wojennych NKWD
Listy transportowe jeńców zawierają nazwiska głównie żołnierzy polskich wziętych do niewoli podczas kampanii wrześniowej 1939 r., żołnierzy polskich wziętych do niewoli podczas kampanii francuskiej 1940 r., żołnierzy polskich wziętych do niewoli przez wojska radzieckie we wrześniu 1939 r., a w październiku i listopadzie
Liczba skanów. N1. Lista transportowa polskich i francuskich jeńców wojennych ze Stalagu IA, l.1. 23. N100. Lista transportowa polskich jeńców wojennych ze Stalagu IIA, l.1795. 47. N102. Lista transportowa polskich jeńców wojennych ze Stalagu IIA, l.1806.
Międzynarodowy obóz specjalny Colditz IV C przeznaczony był dla szczególnie ważnych oficerów wojsk alianckich i oficerów, którzy wsławili się ucieczkami z innych obozów. Funkcjonował od października 1939 do kwietnia 1945. Polscy jeńcy przebywali tu w trzech okresach: w październiku 1939 przybyła pierwsza grupa oficerów, kolejna
Obóz w Zeithain powstał w 1941 r. dla jeńców sowieckich. W lutym 1943 przemianowano go na obóz szpitalny – oddział Stalagu IV-B w Mühlbergu. We wrześniu 1943 osadzono w nim włoskich
W okresie od 1939 do 1945 r. na robotach przymusowych w Niemczech przebywało łącznie ok. 1,6 mln osób cywilnych z Polski i ok. 300 tys. polskich jeńców wojennych. 14 marca 1943 roku na dworcu Kraków Główny Hans Frank uroczyście pożegnał dwutysięczny transport robotnic i robotników z Generalnego Gubernatorstwa.
W tym samym miejscy w 1944 roku utworzono Obóz NKWD nr 45 w Ostaszkowie dla internowanych żołnierzy Armii Krajowej. Obóz został utworzony na miejscu obozu, gdzie przetrzymywano polskich jeńców wojennych po kampanii wrześniowej. Kierowani tam byli ludzie z Białegostoku, Łomży, Białej Podlaskiej, Grodna, Ostrołęki i Suwałk.
Miejsce Pamięci Narodowej / Centralne Muzeum Jeńców Wojennych. Lamsdorf. Tak brzmiała nazwa stacyjki, przed którą drzwi wagonów rozwarły się na oścież. Z czasem obce słowo stanie się symbolem i na zawsze znajdzie miejsce w pamięci, na razie nie znaczy nic.
3e6nbG. Pokaż menu Strona główna Ofiary represji niemieckich : Krzysztof Kopeć Dokumenty na temat represji i zbrodni niemieckich, popełnionych na Polakach i obywatelach innych narodowości w latach 1939–1945, znajdują się w przejętych przez Instytut Pamięci Narodowej – Komisję Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu materiałach zgromadzonych przez jego poprzedniczkę, tj. Główną Komisję Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu. Międzynarodowa Służba Poszukiwawcza (International Tracing Service – ITS) w Bad Arolsen powstała w celu prowadzenia poszukiwań i rejestracji osób zaginionych podczas II wojny światowej. Od początku działalności, jeszcze podczas działań wojennych, gromadziła różnego rodzaju dokumenty dotyczące osób represjonowanych przez III Rzeszę, tworzące dziś potężny zasób składający się z 26 km bieżących akt. Od przeszło dekady materiały te są digitalizowane, co umożliwia dostęp do zbiorów za pośrednictwem specjalnie skonstruowanej bazy danych. IPN jest jedyną instytucją w Polsce i jedną z kilku na świecie, która posiada pełną wersję tej unikatowej aplikacji. Otrzymanie jej było możliwe dzięki przystąpieniu Rzeczypospolitej Polskiej, jedynego państwa z dawnego bloku wschodniego, do Umów Bońskich, co nastąpiło 7 marca 2000 r., oraz w wyniku ich nowelizacji z 16 maja 2006 r., kiedy to podjęto decyzję o możliwości udostępnienia kopii cyfrowych zasobu ITS sygnatariuszom traktatu. W 2007 r. Ministerstwo Spraw Zagranicznych Rzeczypospolitej Polskiej zdecydowało o przekazaniu zdigitalizowanych materiałów do IPN w Warszawie, natomiast archiwiści Instytutu zaczęli z nich korzystać w roku 2010. Bazę można podzielić tematycznie na trzy części. Pierwsza - Incarceration and persecution to zbiór materiałów obozowych, więziennych, śledczych oraz sądowych. Akta obozowe stanowiące podstawę tej sekcji, w większości dotyczą poszczególnych obozów koncentracyjnych. Wśród nich na szczególną uwagę zasługują zbiory dotyczące KL Dachau, KL Buchenwald oraz KL Mauthausen – obozów, której oryginalna dokumentacja zachowała się w dużym stopniu. Mamy tu głównie do czynienia ze skanami kart więźniów, list transportowych osób przybywających i opuszczających dany obóz, wykazów osadzanych w komandach pracy, aktów zgonu czy materiałów ze szpitali obozowych. Dokumentację Gestapo, materiały więzienne i sądowe zebrano w podzbiorze Prisons and Persecution. Odnajdziemy tu akta policyjne, dokumentację postępowań prokuratorskich i sądowych i księgi ewidencyjne zakładów karnych. Druga część dokumentacji zawartej w bazie (Registration of Foreigners and German Persecutees by Public Institutions, Social Securities and Companies) to zbiór materiałów dotyczących osób zarejestrowanych i zatrudnionych na terytorium Rzeszy, głównie cudzoziemskich pracowników przymusowych. Istotną część zbioru stanowią spisy osób przebywających podczas wojny na terenie poszczególnych gmin w Niemczech, sporządzone już w latach powojennych na polecenie alianckich władz okupacyjnych. Tworzono je na podstawie oryginalnej miejscowej dokumentacji – akt policyjnych, więziennych, meldunkowych czy dokumentacji medycznej. Znajdziemy tu ponadto rejestry zmarłych i informacje o miejscach pochówku. Część druga zawiera oryginalne dokumenty sporządzone podczas wojny – karty pracy, karty meldunkowe, karty osobowe jeńców wojennych. Ich uzupełnieniem są powojenne materiały urzędów stanu cywilnego, dotyczące osób pozostających na terytorium Niemiec i Austrii (akty ślubu, urodzenia, zgonu). Trzecia część (Registrations and Files of Displaced Persons, Children and Missing Persons) to głównie materiały rejestrujące losy tzw. dipisów (displaced persons, DP), a więc osób, które po II wojnie światowej znajdowały się poza swoją ojczyzną, głównie na terenie byłej Rzeszy. Dokumenty te zawierają informacje o ich pobycie w obozach przejściowych, uzyskanej pomocy i wreszcie repatriacji bądź emigracji. Część trzecia zawiera również dokumentację biura zajmującego się poszukiwaniem zaginionych podczas wojny dzieci np. odebranych rodzicom i umieszczanych w placówkach Lebensborn oraz pomocą dla osieroconych dzieci znajdujących się na terenie Niemiec. Aplikacja zawiera rekordy odnoszące się do losów ponad 17 000 000 osób, a zdigitalizowana centralna kartoteka osobowa Arolsen Archives, która stanowi podstawę wyszukiwania w bazie, zawiera około 50 000 000 kart.
W połowie 1945 roku na terenach byłej Trzeciej Rzeszy według różnych szacunków znajdowało się od 1,5 do 2 mln Polaków, w tym około 100 tysięcy osób do osiemnastego roku życia. Źródło: Deutsche WelleDanuta Jelinek z Dortmundu jest jedną z ostatnich z tamtego pokolenia dipisów (ang. displaced persons), czyli osób, które po II wojnie światowej nie mogły lub nie chciały wrócić do Polski. Jej rodzina pochodziła ze Stryja koło Lwowa, a ziemie te po wojnie znalazły się poza terytorium Polski. Jej rodzice planowali emigrację do Kanady i już z dwoma kuframi byli na statku, który miał tam płynąć, ale wtedy zginęły ich papiery i cała rodzina musiała zejść na ląd. Jak wspominała jej nieżyjąca matka w obozach dla uchodźców po II wojnie światowej było bardzo Jelinek była z rodziną aż w 16 obozach dla uchodźców zanim w 1951 roku otrzymali mieszkanie w Dortmundzie, na pierwszym w Niemczech osiedlu dla dipisów, gdzie mieszka do dziś, tak jak jej córka i wnuczka. Osiedle to było taką " Małą Polską", bo tam wszyscy Polacy znali się jeszcze z obozów. Jak wspomina, gdy poszła do szkoły, to w szkole nie wolno jej było mówić po polsku, a w domu zabraniano jej mówić po rodziny na pokójDanuta Jelinek była min. w obozie w Reine, Essen, Reckenfeld, ale najgorzej wspomina obóz w Solingen, bo tam do dziś znajduje się grób jej braciszka, który zaraził się mlekiem w obozie i umarł na szkarlatynę. Z początku władze nie chciały się zgodzić na jego pogrzeb, ale ponieważ w obozie była polska policja, uzyskano w końcu zgodę na jego pogrzeb w nocy.– Ludzie mieszkali w strasznych warunkach. W jednym pokoju po dwie czy trzy rodziny, które odgradzały się kocami. Toalet nie było, tylko na zewnątrz. Codziennie awantury między ludźmi i gwałty na kobietach – tak pani Danuta opisuje warunki w warunki polskich dipisów potwierdza dr Łukasz Wolak, autor bloga o uchodźcach polskich w Niemczech. – Wielu polskich dipisów w powojennych Niemczech zmagało się z trudną sytuacją materialną i bytową. Wielu za drobne kradzieże trafiło do alianckich więzień - mówi badacz. Jak dodaje, zdarzały się nawet wyroki śmierci.– Znaczne problemy towarzyszyły matkom samotnie wychowującym dzieci, które utrzymywały się ze skromnego zasiłku socjalnego. Znamienny jest przypadek samotnej schorowanej kobiety wychowującej niepełnosprawną córkę, która zwróciła się o pomoc do zarządu głównego Zjednoczenia Polskich Uchodźców (ZPU) w sprawie o odszkodowanie za pobyt w obozie koncentracyjnym. Jej sytuację pogorszyła ciąża córki, do której doszło w wyniku gwałtu amerykańskich żandarmów. Zrozpaczona kobieta była w potrzasku. Mimo skromnej renty jaką otrzymywała od władz RFN nie mogła swobodnie kupować lekarstw a także opiekować się niepełnosprawną córką i jeszcze nienarodzonym dzieckiem – mówi historyk dr Łukasz nad polskimi uchodźcami sprawowała grupa Polskich Oficerów Łącznikowych przy Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie. Organizacja Oficerów Łącznikowych PSZ licząca 152 osoby była jedyną polską instytucją dopuszczoną do opieki nad obywatelami polskimi w Niemczech. W maju 1945 roku liczba uwolnionych polskich obywateli przekroczyła milion osób, które umieszczono w ponad 500 ośrodkach rozproszonych po całych zachodnich Niemczech. Opiece jednego polskiego oficera łącznikowego podlegało średnio 6,7 tys. Polaków."Byli bez mydła, bielizny, jarzyn"W 1945 roku liczba polskich obozów dla uchodźców wynosiła ponad tysiąc. W 1947 było ich 344: w strefie amerykańskiej 95, brytyjskiej 203 i 46 w strefie francuskiej. Takie dane widnieją w dokumentacji oficerów łącznikowych, które znajdują się dzisiaj w Instytucie Józefa Piłsudskiego w Nowym Jorku. Polscy oficerowie łącznikowi interweniowali we wszystkich sprawach dotyczących określenia statusu i potrzeb polskich tragiczne uznawali również warunki w obozach dla dipisów polscy księża. W lipcu 1945 roku arcybiskup Wojska Polskiego Józef Gawlina tak zanotował w swoich wspomnieniach wydanych w 2004 roku w opracowaniu prof. Jerzego Myszora:"Wracając przejeżdżałem przez Braunau, miejsce urodzenia Hitlera. Ponury wygląd tego miasteczka spotęgowany został żalami i narzekaniami spotkanych Polek, które otrzymywały tylko 100 gram chleba dziennie, a nawet tego chleba nie dawano im codziennie, tylko jakiś kapuśniak".Ciężkie warunki zauważył też biskup Gawlina w obozie w Hof: "Byli bez mydła, bielizny, jarzyn. Cierpieli głód, bywali przerzucani bez zapowiedzi czasu i miejsca. Wielu było po raz trzeci, niektórzy po raz piąty w tym obozie. Woziło się ich bezcelowo. Z obozu zaś nie wypuszczano ich na miasto. Pewnej Polce nie pozwolono się widzieć z chorym mężem w szpitalu, a dopiero na pogrzeb dano jej przepustkę".Na terenie brytyjskiej strefy okupacyjnej w Niemczech wcale nie było lepiej. Budziło to rozgoryczenie i oburzenie byłych jeńców oflagów, o czym świadczą liczne artykuły prasowe na ten temat. Oto cytat z artykułu w "Słowie Polskim" z dnia 23 lutego 1946 roku. "Pod pozorem tępienia tzw. czarnego rynku żandarmeria brytyjska dokonuje aktów zwykłego bezprawia i karygodnej samowoli w stosunku do oficerów i szeregowych zwykłych jeńców wojennych. Bezprawie to wzorowane jest na najgorszych metodach jakie wszyscy mamy w pamięci z okresu przebywania w obozach niemieckich. (…) Nie otrzymaliśmy dotąd bielizny, butów, płaszczy, prześcieradeł, nakryć głowy, słowem nic nie wyłączając pasty i szczotek do zębów i butów, nożyków do golenia itp. A przecież w chwili gdy nas uwalniano wielu z nas miało na nogach tylko drewniaki, obszarpany mundur i jedną koszulę na grzbiecie (…) Jeśli do tego dodać grubiańskie zachowanie się żandarmerii brytyjskiej, często grożenie bagnetem, rewolwerem i popychanie przy akompaniamencie niewybrednych przekleństw, jeśli dodać, że jeden z oficerów przed paru dniami został na dworcu uderzony w twarz w czasie kontroli przez żandarma brytyjskiego tylko dlatego, że zwrócił mu uwagę na niestosowność zachowania się – będziemy mieli obraz stosunków, które się tu wytworzyły".Dlatego wśród Polaków dominowało uczucie zawodu postawą Anglików jako sprzymierzeńców Polski, którzy zawiedli Polaków nie tylko we wrześniu 1939 roku ale też podczas konferencji Wielkiej Trójki, gdzie zapadały decyzje w sprawie granic i stref jakość naszego artykułu:Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Kapral rezerwy Hugo Ferdinand Boss wracał z frontu I wojny światowej rozgoryczony, że Niemcom nie udało się wygrać Wielkiej Wojny, a polityka przywódców w Berlinie doprowadziła do podłożenia się państwom ententy. W 1924 r. założył małą szwalnię, którą pięć lat później po wybuchu Wielkiego Kryzysu musiał zamknąć. Jednak już rok później maszyny znów ruszyły, a w kieszeni Bossa pojawiła się legitymacja partyjna NSDAP nr 508889 - narodowo-socjalistycznej partii Adolfa Hitlera, ówczesnej drugiej siły w niemieckim parlamencie. Zdaniem historyków Hugo Boss reaktywował szwalnię dzięki porozumieniu zawartemu z partią - członkowie jej batalionów szturmowych Sturmabteilung (SA) potrzebowali eleganckich mundurów i brunatnych koszul, które dziś są symbolem poglądów nazistowskich. Przez wiele lat drzwi do firmy Hugo Bossa otwarte były dla nazistów z SS Fot.: PAP Hugo Boss otwarcie popierał narodowych socjalistów i ich chęć zemsty nad triumfatorami I wojny. W latach 30. publikował reklamy, w których szczycił się współpracą z SA. W międzyczasie zawarł też kontrakty z SS i Hitlerjugend. Dzięki temu po „nocych długich noży”, podczas której na rozkaz Hitlera zamordowano przywódców SA, firma mogła odciąć się od problematycznych powiązań. Po wybuchu II wojny światowej Hugo Boss stał się milionerem, a jego firma szyła nazistom mundury niemal do ostatnich dni konfliktu. Pracowało u niego ok. 200 jeńców wojennych z krajów podbitych przez III Rzeszę, a najwięcej wśród nich pochodziło z Polski. Po nawet 18-godzinnej niewolniczej pracy otrzymywali wynagrodzenie, za które po opłaceniu rachunków mogli kupić jedynie bochen chleba. Hugo Boss nie zapewniał im godnych warunków sanitarnych. Poprawy standardów pracy doczekali się dopiero w 1944 r. po desancie aliantów w Normandii. Kolumna polskich jeńców wojennych opuszcza zdobytą Warszawę. Wielu z nich trafiło do obozów pracy przymusowej w Niemczech - w tym do fabryki Hugo Bossa Fot.: PAP Po przegranej Niemiec Hugo Boss stanął przed trybunałem denazyfikacyjnym, który zakazał mu prowadzenia działalności gospodarczej, a także ukarał grzywną 100 tys. marek niemieckich. Dwa lata po wyroku Boss zmarł w wyniku powikłań po zapaleniu zęba. W 2011 r. założona przez niego firma przeprosiła za nazistowską przeszłość i sfinansowała wydanie książki przybliżającej jej początki. Volkswagen / Porsche W 1933 r. konstruktor samochodów i innych pojazdów mechanicznych Ferdinand Porsche poznał Adolfa Hitlera, który interesował się jego projektami samochodów - nowoczesnych nawet na nasze czasy. Porsche planował bowiem, że opierać się będą na napędzie elektrycznym lub hybrydowym. Do 1906 r. mogło powstać nawet 300 takich prototypów. Hitler pragnął, by Porsche stworzył „samochód dla ludu”, na którego mógł pozwolić sobie każdy obywatel III Rzeszy. Auto miało być podstawą planu zmotoryzowania Niemiec, który Führer ogłosił już 2 tygodnie po przejęciu władzy. W 1934 r. Porsche przedstawił projekt „Garbusa”, który spotkał się z aprobatą Hitlera. Budowa fabryki KDF-Wagena, bo tak wtedy określano przyszłą markę Volkswagen, rozpoczęła się w 1938 r. Lata 30. Adolf Hitler testuje prototyp „Garbusa” projektu Ferdinanda Porsche Fot.: PAP Zaraz po wybuchu wojny nowopowstały zakład przekształcono w miejsce produkcji arsenału wojennego. Zarządzał nim nie kto inny, jak Ferdinand Porsche. Podobnie jak w szwalni Hugo Bossa, w fabryce Volkswagena pracowali przymusowi robotnicy, a także więźniowie obozów koncentracyjnych, z Auschwitz. Porsche nie projektował wówczas tylko samochodów, lecz również ciężkie działa i czołgi. Po wkroczeniu aliantów do Niemiec w 1945 r. fabryka znalazła się w brytyjskiej strefie okupacyjnej, a sam Porsche trafił do aresztu u Francuzów. Historycy podejrzewają, że próbowali przekonać go do przejścia na ich stronę, jednak bezskutecznie. Porsche, uznany za zbrodniarza wojennego, wyszedł na wolność po wpłaceniu przez jego rodzinę kaucji. Ferdinand Porsche przy pracy, 1940 r. Człowiek, którego nazwisko jest synonimem motoryzacyjnego luksusu pracował wtedy na rzecz nazistowskich Niemiec Seryjna produkcja „Garbusów” ruszyła zaraz po wojnie, jednak Porsche nie był już wtedy mile widzianym współpracownikiem. Nie zaproszono go na jubileusze z okazji 50-tysięcznego, ani 100-tysięcznego powstałego egzemplarza. Konstruktor stopniowo zmniejszał swoją motoryzacyjną aktywność, przekazując wiedzę i umiejętności swoim dzieciom. Fabrykę pod nazwą „Porsche” założył w 1948 r. syn głównego projektanta Hitlera. Przetrwał też „Volkswagen” - pierwsze pojazdy pod tą marką wyjechały z linii produkcyjnej jeszcze w 1945 r. Zyski z ich produkcji czerpali początkowo Brytyjczycy. Bayer (IG Farben) Powstały w 1863 r. Bayer odniósł sukces po wprowadzeniu na rynek aspiryny. W dwudziestoleciu międzywojennym i podczas II wojny funkcjonował w ramach koncernu IG Farben, którym zarządzał dyrektor firmy Bayer. W 1926 r. w jego rękach było 80 proc. produkcji chemicznej Niemiec. IG Farben pod wodzą dyrektora firmy Bayer stanowiło ważny element niemieckiej machiny wojennej Fot.: PAP IG Farben zbratało się z nazistami. Po ich zwycięstwie w 1933 r. na konto NSDAP trafiło ponad 80 mln marek, które koncern przekazał partii bezpośrednio. W zamian kierownictwo IG Farben objęło ważne stanowiska w instytucjach sprawujących nadzór nad niemiecką gospodarką. Koncern dołączył się też do antysemickiej nagonki - z jego kadr zniknęli wszyscy naukowcy i dyrektorzy o żydowskim pochodzeniu. W czasie II wojny światowej IG Farben stanowiło filar niemieckiej gospodarki, dostarczając Hitlerowi materiały wybuchowe, połowę produkcji benzyny i wiele rodzajów chemikaliów takich, jak smary i kauczuk. Koncern aktywnie uczestniczył w grabieży majątku państw okupowanych przez III Rzeszę. Na jego potrzeby zwożono w głąb Niemiec wyposażenie rozkradanych fabryk. Fabryka IG Farben przy niemieckim obozie Auschwitz-Birkenau, 1941 r. Z fabryk spółki Degesch, w której IG Farben posiadało 42,2 proc. udziałów, pochodził osławiony gaz cyklon B, za pomocą którego masowo mordowano więźniów obozów koncentracyjnych. Z chemicznym monopolistą współpracowali lekarze przeprowadzający brutalne eksperymenty na więźniach nazistowskich obozów. Karmiono ich posiłkami z dosypanymi środkami chemicznymi od firmy Bayer, po których doznawały paraliżu, a innym wstrzykiwano w serce bez znieczulenia benzynę i obserwowano, jak wtedy zachowa się organizm. Po 1945 r. alianci podzielili IG Farben na cztery mniejsze spółki: Bayer, BASF, Agfę i Hoechst. Ponad 20 dyrektorów koncernu stanęło przed amerykańskim trybunałem wojskowym, który sądził ich za „prowadzenie wojny najeźdźczej”, „zbrodnie przeciwko ludzkości” i „członkostwo w organizacji przestępczej SS”. Sąd skupił się też na zmuszaniu do pracy niewolniczej przez kierownictwo IG Farben. Dziesięciu spośród oskarżonych zostało uniewinnionych, reszta usłyszała wyroki od 1,5 roku do 8 lat pozbawienia wolności. IKEA Szwed niemieckiego pochodzenia Ingvar Kamprad założył firmę IKEA w 1943 r. mając zaledwie 17 lat. Jeszcze wcześniej zainteresował się działalnością Hitlera w Niemczech, a rok przed założeniem firmy wstąpił do faszystowskiego Nowego Ruchu Szwedzkiego. Rekrutował do niego nowych członków i zajmował się finansami. Działaność w NRS zakończył nie później, jak we wrześniu 1945 r. Ingvar Kamprad bardzo wcześnie założył swój biznes, a jeszcze wcześniej wstąpił do faszystowskiego ruchu Fot.: PAP Na poglądy nastoletniego Kamprada z pewnością miał wpływ dom rodzinny, o czym pisze Elisabeth Åsbrink w książce „W Lesie Wiedeńskim wciąż szumią drzewa”. Jego ojciec nienawidził Żydów, a babcia była adoratorką Adolfa Hitlera. O Führerze mówiono jako o „wujku”. Po zakończeniu wojny Ingvar Kamprad nadal utrzymywał kontakty z założycielem Nowego Ruchu Szwedzkiego Per Engdahlem, gościł też na jego ślubie. Fakty z życia Kamprada ujrzały światło dzienne w 1994 r. Założyciel IKEA przeprosił wtedy za swoją postawę sprzed lat, uznając ją „za największy błąd w życiu”. Deutsche Bank Zaraz po dojściu NSDAP do władzy bank odwołał ze swojego zarządu trzech członków żydowskiego pochodzenia. Brał też udział w nacjonalizacji przedsiębiorstw żydowskich. Stanowił również zaplecze finansowe dla Gestapo, a w krajach okupowanych przez III Rzeszę przejmował kontrolę nad lokalnymi bankami centralnymi. Tak, jak IG Farben stanowiło „chemiczne” zaplecze władzy Hitlera, tak Deutsche Bank odpowiadał za jej finanse Fot.: PAP Pod koniec XX wieku Deutsche Bank potwierdził, że był zaangażowany w działalność obozu Auschwitz-Birkenau - został zbudowany za pieniądze, które hitlerowcy otrzymali w ramach pożyczki otrzymanej z DB. W ramach rekompensaty bank i inne znaczące niemieckie spółki założyły fundusz rekompensacyjny dla osób, które przeżyły Holokaust.